Pojęcie „fotografia rodzinna” istnieje od dawien dawna i kiedyś kojarzyła mi się ze starymi albumami fotograficznymi, wygrzebanymi ze skrzypiących, babcinych szuflad. Moja babcia nie miała zbyt wielu albumów, za to fotografii rodzinnych – w kopertach z szarego papieru – trzymała od groma. Lubiłam je oglądać, kiedy byłam dzieckiem, choć często nie wiedziałam na kogo patrzę… niemniej, zawsze coś mnie w nich bawiło. Wszystkie te zdjęcia (często już mocno zniszczone, niektóre z napisanym odręcznie rokiem na odwrocie lub dedykacją) przedstawiały portrety osób w dziwacznych strojach, z dziwnymi fryzurami i grobowymi minami. O ironio, do tej pory w niektórych zakładach fotograficznych możemy zobaczyć na witrynach bardzo podobne zdjęcia – od tych „babcinych” różnią się w zasadzie tylko kolorem. Nadal jednak gdzieś udało się przemycić te same pozy, te same wystraszone twarze i te same niecierpliwe spojrzenia. Nic dziwnego, że wielu z nas podświadomie tak pojmuje fotografię rodzinną – jako studyjne wspólne zdjęcia, kiedy fotograf prosi o patrzenie w konkretny punkt i czasami wymusza uśmiech, choć nie zawsze mamy ochotę się uśmiechać.
Całe szczęście, z taką fotografią rodzinną mamy do czynienia coraz rzadziej, a od kilku lat bardzo modna stała się fotografia naturalna i lifestylowa, którą zamiast w zakładzie fotograficznym realizujemy w plenerze lub własnym domu. Która z nich jest idealna dla Was? Sprawdźcie tutaj: Sesja rodzinna w domu czy w plenerze – która jest dla Was? [TEST]
Jestem fanką fotografii „lifestyle”, bo kocham fotografować życie. Codzienność potrafi być naprawdę piękna – bez udawania, bez sztucznych uśmiechów do obiektywu, z emocjami, ale takimi, które wychodzą z Was nie dlatego, że przyszłam zrobić zdjęcia, tylko dlatego, że jesteście ze sobą szczęśliwi 🙂
JAK MOJE SESJE RODZINNE WYGLĄDAJĄ W PRAKTYCE?
Kiedy spotykamy się na sesje rodzinne – częściej traktuję je jak spotkania ze znajomymi niż zlecenia dla klientów. Dokładnie tego samego oczekuję od Was – podejście do sesji na luzie i myślenie o niej jak o spotkaniu na kawie gwarantuje nam świetną współpracę 🙂 Praktycznie zawsze przechodzimy na „Ty” (jeśli nie zrobiliśmy tego wcześniej), a zanim wyjmę aparat – rozmawiamy i poznajemy się wzajemnie.
Ustalamy wspólnie ujęcia i to, w których miejscach je wykonamy. Podpowiadam Wam, co możecie robić – w zależności od tego jacy jesteście, co lubicie, jak spędzacie wspólnie czas wolny i w jakim wieku są Wasze dzieci 🙂 Nie przynoszę ze sobą żadnych rekwizytów, zabawek, ubranek czy teł, ale za to, podczas sesji gracie w planszówki, bawicie się, skaczecie, czytacie książeczki dzieciom i okazujecie sobie dużo czułości, bo właśnie przytulanie, całowanie czy łaskotanie sprawia, że jesteście naturalni, a na fotografiach utrwalam dla Was to, co najcenniejsze.
Kiedy jesteście „po prostu sobą” – ja robię Wam zdjęcia. Fotografuję dużo w formie reportażu, ale przy okazji wykonuję też sporo naturalnych portretów dzieciom 🙂 Staram się złapać chwilę, uroczą mimikę i różne nastroje, które u maluchów często zmieniają się bardzo dynamicznie.
Sesja rodzinna trwa zazwyczaj około 1-1,5 h, ale nigdy nie patrzę na zegarek, bo liczy się dla mnie dobry i pełny materiał, a nie to, w jakim czasie go wykonam 😉
DLACZEGO SESJA DOMOWA TO DOBRY WYBÓR?
1. CZUJECIE SIĘ SWOBODNIE
Jesteście „u siebie”, więc czujecie się komfortowo. Wasze dzieci nie muszą się stresować nowym miejscem, mają swój pokój i swoje zabawki, znają dobrze przestrzeń, a Wy jesteście cały czas obok – to najlepsze możliwe miejsce, gdzie wszyscy będziecie zachowywać się naturalnie.
2. NIE PRZERYWACIE SWOJEGO TRYBU DNIA
Zawsze umawiamy się o dogodnej dla Was porze, ale jak to bywa przy dzieciach, zwłaszcza tych malutkich – zdarza się, że drzemka była za krótka, za długa lub czas karmienia przesunął się z jakiegoś powodu i musicie to zrobić w godzinach naszego spotkania. Dla mnie nie stanowi to problemu, nie zakłócam Waszego trybu, a skoro jesteście w domu – robicie wszystko tak, jakby mnie nie było 😉 Mogę Wam towarzyszyć (przy karmieniu wychodzą super foty!) lub dać Wam chwilę dla siebie i poczekać ze zdjęciami, kiedy będziecie gotowi.
3. DOCENIACIE DROBNE CODZIENNOŚCI
Zdjęcia w domu nie muszą być monotonne – wręcz przeciwnie, zwykle mamy do dyspozycji kilka pomieszczeń (uwierzcie mi, że nawet w kuchni można zrobić świetne ujęcia), ładne miękkie światło dzienne wpadające przez okna oraz masę drobiazgów, które potrafią stworzyć ciepły i przytulny klimat. Nawet świeże kwiaty w wazonie czy lampki choinkowe w tle potrafią zdziałać cuda na fotografiach. Podczas takich sesji w domu zatrzymujecie się na chwilę, doceniacie proste sprawy i zwykłą codzienność, której piękno widzicie później na fotografiach.
Jeśli planujecie sesję rodzinną z MikroLove i chcecie dowiedzieć się jak się do niej przygotować i o czym jeszcze pamiętać przed zaproszeniem mnie do siebie – zajrzyjcie tutaj: Jak przygotować się do sesji rodzinnej?
Tymczasem, ściskam Was ciepło i rodzinnie! 🙂